Blokada czytelnicza i pisarska podczas Covid-19

Blokada czytelnicza i pisarska podczas Covid-19

29.08.2021 1 przez multikulturalny
Czas czytania: 8 min.

To nie będzie jeden z tych postów, w którym ktoś się wymądrza i generalizuje co zrobić, gdy ma się blokadę czytelniczą lub pisarską. To będzie post z rodzajów tych, kiedy się chce wygadać (wypisać?) o tym jak się okres pandemii Covid-19 odbił na moim zdrowiu jako osoby LGBT+, czytelnictwie i pisaniu bloga.

Cały lockdown, ale głównie ostatnich kilka miesięcy, było dla mnie ciężkim okresem. Nie miało to nic wspólnego z obawą o środki do życia, o jedzenie czy miejsce do spania. Pod tym względem wiem, że znajdowałem się w o wiele lepszej sytuacji niż wielu Polaków.

Piszę to głównie dla siebie, ale też dla osób cis&hetero, żebyście poczuli z czym się mierzymy. Jako, że to blog o kulturze, to mogę zobrazować to poziomem mojego czytelnictwa i wpisów. Czytelnictwa, które ponoć rozkwitło w pandemii, bo nagle ludzie mają czas. Niektórzy mają więcej czasu i mogą czytać więcej. Inni mają więcej czasu, ale o wiele mniejsze poczucie bezpieczeństwa i nie mogą czytać. 

Lockdown 2020

Lockdown 2020 (zima) i jeszcze ujdzie

Zamknięto granice w momencie gdy w końcu po latach użerania się z państwem polskim udało mi się w końcu załatwić podstawowe dokumenty. Pandemia Covid-19 przyszła w momencie, w którym byłem na finiszu i został jeden mały wysiłek i zasłużony odpoczynek.

Byłem na krótkim urlopie w Egipcie tuż przed wybuchem pandemii w Europie (na targach książki w Kairze), ale to nie było to. Ze względów na przedłużające się sprawy w sądzie i urzędach, nie mogłem wyrobić sobie ani nowego dowodu ani nowego paszportu. Musiałem pojechać na starych dokumentach, z duszą na ramieniu. Ja tymczasem potrzebowałem odpoczynku, zamknięcia, wyjechania i odpoczęcia za granicą, już na nowych dokumentach.

Zamknięcia bardzo poniżającego i toksycznego procesu. Potrzebowałem wirtualnego poklepania się po pleckach, że przeżyłem, że w końcu mi się udało, że teraz będzie już tylko lepiej. Tymczasem, po ulicach Polski w lutym zaczęły jeździć ciężarówki rozpowszechniające bezkarnie kłamstwa o związkach osób LGBT+ z pedofilią. W marcu zaś Godkowa zaczęła swoją akcję STOP LGBT do której wróciła teraz.

Styczeń-luty już ledwo ciągnąłem w tym kraju, a potem przyszedł marzec i lockdown. Jeśli ktoś kiedyś miał się czuć więźniem przez lockdown, to na pewno ja. Nie mogłem wyjechać za granicę wcześniej, bo tam tym bardziej jako emigrant musiałbym się posługiwać deadname i polskimi dokumentami. Minęło by 5 lat zanim bym sobie zapracował na obywatelstwo i wtedy dopiero rozpoczął tranzycję. Utknąłem w Polsce, przeczołgano mnie porządnie, a gdy w końcu mogłem myśleć o wolności, rozpoczęciu nowego życia, przyszła pandemia.

Jak to wszystko na mnie wpłynęło? Między styczniem a marcem udało mi się jeszcze przeczytać 8 tytułów: 3 komiksy, 2 antologie opowiadań, 1 tomik poezji i 2 powieści. Niby nie jest źle, ale w poprzednich latach czytałem w tym okresie więcej powieści. Udało mi się też napisać kilka wpisów, głównie skupionych na Egipcie i tamtejszym rynku czytelniczym. Fakt, że chociaż na chwilę wyjechałem – pomógł.

Międzynarodowe Targi Książki w Kairze 2020
CIBF 2020, Hala 1

Lockdown 2020 (wiosna) i blokada czytelnicza i pisarska

Wiosna, a zwłaszcza okres gdy Duda i PiS w ramach kampanii jechali po osobach LGBT+ była szczególnie ciężka. Zwłaszcza gdy wszystko było zamknięte i trzeba było pracować 40 godzin w tygodniu z domu (wcześniej hybrydowo). To był też czas, w którym w sumie złudzenia odnośnie wyjazdu w lato (jak wcześniej planowałem) minęły. Pracę miałem inkluzywną i miałem zapewnione bezpieczeństwo, ale utknięcie w Polsce, gdzie przed kampanią przezydencką urządzono festiwal nienawiści, częścią którego były czerwcowe słowa Dudy, że nie jesteśmy ludźmi tylko ideologią. Wiecie no – zapieprzającymi robocikami bez uczuć, których jedynym celem życia jest zapewnianie wygodnego życia (z naszych podatków) tym szkodnikom.

Razem z lockdownem straciłem swoje dotychczasowe grupy wsparcia, brak kontaktów z przyjaciółmi. A w tym wszystkim rozpętana kampania nienawiści przeciwko mnie i moim bliskim. Jak to dobrze, że miałem zrozumienie przełożonych, że sytuacja odbija się na mnie. Sam fakt, że wiedziałem, że w każdej chwili mogę wziąć wolne albo zwolnienie i zadbać o swoje zdrowie psychicznie wiele dla mnie znaczył.

Między kwietniem a czerwcem przeczytałem ogółem 5 tytułów: 2 sezony webtoona, przesłuchałem poemat Ziemia Jałowa oraz przeczytałem 1 nowelkę (w zaświatach) i 1 powieść (z ludobójstwem w Srebrenicy w tle). Trup ścielił się gęsto. Udało mi się napisać 5 postów, część z nich bardzo krótkich.

Lockdown 2020 (lato) i blokada czytelnicza i pisarska

Jeśli na wiosnę wydawało mi się, że może być tylko lepiej, to lato udowodniło, że zawsze może być gorzej. Źle przeżyłem te panoszące się kalumnie, ciężarówki nienawiści, aresztowanie Margot (murem za Stop Bzdurom!) i kampanię nienawiści rozpętaną przeciwko niej. Podziwiałem i podziwiam ją za siłę do postawienia się. Nie byłem w stanie uczestniczyć w protestach (poza PKiN) bo bałem się po prostu. Bałem się zwłaszcza policjantów i ewentualnego festiwalu poniżenia i molestowania z ich strony. Bałem się i cierpiałem, że polskie państwo pozbawiło mnie nawet możliwości protestowania w obronie własnej.

Uciekłem za granicę, korzystając z chwilowego poluzowania obostrzeń, bo nie chciałem obchodzić urodzin w kraju, który tak bardzo mnie nienawidzi. Pierwszy raz poleciałem na Maltę, tylko na tydzień. Wydałem kupę kasy (której nie miałem), żeby tylko odetchnąć trochę od Polski. Tam pierwszy raz od dawna mogłem popływać – w morzu. W Polsce zupełnie to zarzuciłem, o pływaniu na basenie nie wspominając. Poznałem pierwszych znajomych z Malty i to był ten moment w którym serio zacząłem się zastanawiać nad emigracją na Maltę. Wcześniej było “gdziekolwiek w Europie Zachodniej i UE, byle jak najszybciej”.

Wyjazd na Maltę zapobiegł najgorszemu, ale i tak się to odbiło w moich statystykach czytelniczych. Przeczytałem tylko 3 tytuły: antologię opowiadań steampunkowych (pozytywna) i 2 krótkie powieści młodzieżowe. Nadal udało mi się napisać kilka wpisów, w tym zwłaszcza jeden – o książkach queerowych na rok 2020. Napisałem go by odreagować – pokazać sobie i innym, że nas nie zadepczą i nadal się będziemy “obnosić” ze swoim istnieniem.

Lockdown 2020 (jesień) i blokada czytelnicza i pisarska

Akurat mi się coś udało przeczytać i napisać, zanim poszedłem na zwolnienie z podejrzeniem koronawirusa (na szczęście nie). Niestety państwo polskie musiało oczywiście mnie udupić, bo inaczej po prostu nie umieją.

Mimo nowych dokumentów, ciągle mnie misgenderowano, traciłem czas na odkręcanie głupot (które potem się okazało, że nie były odkręcone). Bałem się, że policja przyjedzie sprawdzić mnie i będą hocki z potwierdzaniem tożsamości, tłumaczeniem się. A wszystko dlatego, że jeb… opieka zdrowotna zapisała moje testy misgenderując i deadname’ując. To baaardzo źle się na mnie odbiło.

Przeczytałem 3 powieści (skończyłem przed zwolnieniem) i 1 antologię poezji. Jakimś cudem udało mi się opublikować 3 wpisy, ale już nie miałem siły poważnie wziąć się za wyzwanie czytelnicze.

Ale tak naprawdę to ten okres październik-grudzień najbardziej się odbił w styczniu, gdzie już nic nie przeczytałem. Za dużo było awantury o aborcję, którą traktuję bardzo osobiście. Nie tylko dlatego, że teoretycznie mnie też mogłaby dotyczyć. Także dlatego, że zarówno aborcja jak i tranzycja to część walki o kontrolę płodności danej osoby, jej zdrowia i życia.

Polskie prawo (w teorii i praktyce) ma fiksację na punkcie płodności i rodzenia dzieci. Dlatego, jeśli ktoś chce się ubezpłodnić nie tylko tymczasowo (leki hormonalne) ale i na stałe (podwiązanie jajowodów, pełna tranzycja medyczna) “obrońcom życia” zaczyna odpierd… Systemowo są piętrzone problemy, żeby tylko tego nie zrobić. Wiadomo w przypadku aborcji, że jest to zwlekanie, wprowadzanie w błąd, etc.

W przypadku tranzycji jest się zdanym na łaskę lekarzy i ich gatekeeping (np. badanie dna oka zanim dostaniesz hormony), rodziców (czy nie będą piętrzyć problemów)…oraz sędziego. Kilka lat różnych przeszkód zanim będziesz mógł (jako transmężczyzna) zrobić mastektomię (przed zmianą danych, czasem sędziowie tego wymagają, jako dowodu, że się wie co się robi). Lekarze, urzędnicy polscy oczekują, że osoba transpłciowa będzie chciała przeprowadzić wszystkie operacje uzgodnienia płci więc będzie bezpłodna. Co więcej, jeśli powiesz wyraźnie, że np. nie chcesz przeprowadzać jakichś operacji (i zachowasz płodność) prawdopodobnie zostanie to wykorzystane przeciwko tobie i nie dostaniesz papierka. Papierka, który musisz przedstawić sędziemu nie mającemu pojęcia o temacie, ale będzie decydował o twoim życiu.

Tak więc aborcję i kontrolę płodności traktuję bardzo osobiście, mimo, że nie chcę mieć dzieci. Dyskurs, w którym jako facet (w domyśle cis) mam się zamknąć, bo mnie nie dotyczy, albo gdy jako osoba LGBT+ (zwłaszcza transfacet) mam się zamknąć, bo przestaną nas lubić i nawet cis&hetero kobiety nie będą mieć dostępu do aborcji, jest dla mnie bardzo toksyczny i wyniszczający. W takich momentach widać, że nie tylko politycy, ale i zwykli ludzie mają w d… moje życie, zdrowie psychiczne. Wiele osób – dziennikarzy, polityków, ale też tzw. zwykłych ludzi ma w d… to czy i jak będę żyć. Niezależnie czy są konserwatywni czy progresywni – nienawidzą mnie (nas) i nie chcą, żebyśmy byli równi wobec prawa i żyli w spokoju. Często ci pseudoprogresywni (jak Platforma Obywatelska) stroją się w piórka sojuszników osób LGBT+ ale to złudzenie. Im nigdy nie chodzi o to, by nam żyło się lepiej.

Lockdown 2021

Od stycznia do sierpnia/września.

Lockdown 2021 (zima) i blokada czytelnicza i pisarska

Nie przeczytałem ani jednej książki oraz nie napisałem ani jednego postu na blogu.

Z jednej strony były zawiedzione nadzieje, że nie udało mi się wyjechać tak jak planowałem. Z drugiej strony były procesy o “znaki strefa bez osób LGBT+” i próby udowodnienia przez symetrystów i prawaków, że wcale nie jesteśmy dyskryminowani czy bóldupiący katolicy, których obraża tęcza. Oczywiście pseudoprogresywni obrońcy Konstytucji też nie mieli problmów z uciszaniem osób LGBT+. Taki systemowy gaslighting wcale nie poprawiał nastroju.

Ledwo dałem radę doczekać do końca marca, jechałem już na oparach.

Lockdown 2021 (wiosna) i blokada czytelnicza

Nadal nie przeczytałem ani jednej książki, ale po zregenerowaniu sił na Malcie udało mi się opublikować 4 posty w maju.

Pisałem oczywiście o pobycie na Malcie: dzieląc się wpisami z social mediów oraz zdjęciami z urlopu. Ale napisałem też listę tytułów (książek/komiksów/filmów/seriali), które dotyczą pracy na majówkę 2021 czy pierwszy wpis z serii dotyczącej komiksów w Indonezji – o historii i geografii, by dać wam jakieś podstawowe informacje o kraju zanim sięgniecie po komiksy.

W kwietniu, będąc na Malcie, miałem przyjemność poprowadzić wykład dla studentów o komiksie w Indonezji. Stąd też ta seria wpisów. Na razie wciąż w powijakach, bo głównie nie miałem czasu.

Kwietniowe wydarzenia w Polsce i kolejna systemowa dyskryminacja (m.in. spis powszechny) trochę mnie ominęły dzięki urlopowi na Malcie. W maju już dotarły do mnie kolejne przejawy katolickiej miłości, więc starczyło mi siły tylko na pisanie wpisów. A w czerwcu… no cóż… Polska przyklaskiwała węgierskiej ustawie “zakazującej propagandy LGBT” kuratorka z Krakowa przypierd… się do ankiety UJ dotyczącej też osób transpłciowych. Coraz więcej było słów anty-LGBT w przestrzeni publicznej, które dotknęły mnie także osobiście podczas Parady Równości w Warszawie. Trzepnęło mną gdy usłyszałem od ukraińskich emigrantów (sądząc po akcencie) że mam wypierdalać z Polski, bo oni sobie nie życzą patrzeć na ped*łów. I niech sobie będą szczęśliwi gdzie indziej.

Pod koniec czerwca byłem już w bardzo złym stanie i ledwo mogłem się doczekać wyjazdu.

Lockdown 2021 (lato) i w końcu coś się ruszyło

Na początku lipca w końcu wyjechałem z Polski. Przed urodzinami jeszcze udało mi się wynająć mieszkanie i powoli zaczął ze mnie schodzić stres. Oczywiście, sporo jeszcze przede mną i nawet teraz gdy już prawie jest wrzesień, jeszcze nie skończyłem wszystkiego. Powoli zacząłem odczuwać brak książek w domu (nie mogłem ich wziąć zbyt wiele do samolotu).

Im więcej czasu mijało, tym spokojniejszy byłem i mogłem zacząć czytać. Najpierw przeczytałem tomik wierszy w lipcu. W sierpniu zamówiłem książki i zacząłem czytać powieść fantasy YA (z postaciami LGBT+) oraz poradnik biznesowy. Nie minęły jeszcze 2 miesiące od przeprowadzki, a już przeczytałem 3 książki – więcej niż na wiosnę zeszłego roku.

Nic nie opublikowałem (poza tym wpisem) ale to dlatego, że nie miałem czasu. Chociaż przynajmniej na social mediach zacząłem być bardziej aktywny. Myślę, że najgorsze za mną i będzie tylko lepiej – zarówno pod względem czytania i pisania.

Jeden z powodów dla których jest mi lepiej związany jest z mediami. Mogę spokojnie wejść na portale internetowe czy media społecznościowe i nie przejmować się nagonką. Newsy o dyskryminacji i krzywdzie osób LGBT+ są rzadsze.

Podsumowując lockdown i blokady

Przez cały rok 2020 nie przeczytałem nawet 2 tytułów na miesiąc. Jeszcze w pierwszym oficjalnym (zderzeniem z państwowym poniżaniem i toksycznym systemem) roku tranzycji czytałem około 1 tytuł tygodniowo. Przed rozpoczęciem tranzycji (mimo już utrzymującej się dłuższy czas depresji) w 2014 i 2015 czytałem ponad 1 tytuł tygodniowo (ok. 60 rocznie).

W 2021 sukcesem będzie jeśli przeczytam 12 książek. Ratowałem się do tej pory czytaniem webtoonów (ale nie zapisywałem tytułów) oraz graniem w Final Fantasy XIV, które ma bardzo rozbudowaną historię.

Czytam coraz więcej, różnorodne książki. I może być tylko lepiej. Wszystko dzięki temu, że udało mi się wyrwać z Polski. Dzięki temu, że udało mi się wyjechać z bardzo toksycznego i przemocowego miejsca.

Wszystkim trollom, hejterom i bóldupiącym katolikom itd. obiecuję, że wasze komentarze nie pojawią się pod tym wpisem. Nie traćcie czasu, idźcie się puszyć gdzie indziej.