Warszawskie Targi Książki 2018

Warszawskie Targi Książki 2018

07.06.2018 3 przez multikulturalny
Czas czytania: 5 min.

Na Warszawskich Targach Książki staram się bywać zawsze, od wielu lat. Najczęściej traktuję to jako dobry sposób na zorientowanie się w ofercie wydawnictw, zwłaszcza tych międzynarodowych. I na ciekawe spotkanie (najczęściej dyskusję) z zagranicznym autorem, który przy okazji opowie co nieco o rynku literackim i czytelniczym w swoim kraju. Takim ciekawym spotkaniem było (lata temu) spotkanie z nowozelandzkim komiksiarzem, Dylanem Horrocksem, którego komiks Sam Zabel i magiczne pióro polecam. Miałem nadzieję być na komiksie portugalskim, niestety nie wyszło.

Warszawskie Targi Książki 2018: program

Czterodniowy program WTK2018 obfitował w wydarzenia oficjalne, branżowe i skierowane do czytelników. Pierwszy dzień, otwarcie targów to m.in. przemówienia pani Magdaleny Gawin, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego czy przemówienie Ambasadora Francji w Warszawie, pana Pierre’a Levy’ego.

Tegoroczne WTK skupiało się przede wszystkim na świętowaniu 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę, żaden z krajów nie miał statusu gościa honorowego, jak to było w poprzednich latach. Jednak Francja była gościem specjalnym Targów. Ambasador Francji mówił o znaczeniu książek w swoim kraju, a także odniósł się do rocznicy i stosunków polsko-francuskich (którym była poświęcona wystawa).

Program jak zwykle pełen atrakcji. Kilka ciekawych rzeczy naraz, w zupełnie różnych końcach budynku, co uniemożliwiało bytność na nich. I co zniechęcało chociażby do skakania po spotkaniach. Wziąłem udział w kilku spotkaniach. Ciekawy byłem spotkania o chorwackiej literaturze (Literatura chorwacka wśród polskich czytelników i kroatystów). Dyskutanci mówili ciekawie, ale spotkanie na korytarzu, kilka metrów od innego spotkania, przebijającego się na tym, bo mówiący miał donośny głos to nie było najlepsze rozwiązanie.

Bardzo dobrym pomysłem było stworzenie stref poświęconym konkretnym rodzajom literatury. W strefach odbyłwały się spotkania (np. strefa kryminału), albo strefy wydawców z konkretnej branży, np. wydawnictw uniwersyteckich (Targi Książki Akademickiej i Naukowej ACADEMIA, festiwal Komiksowa Warszawa).

O wrażeniach ze spotkań pisałem na Twitterze. Zapraszam do poczytania.

Warszawskie Targi Książki 2018: Stoiska

A propos Chorwacji, na chorwackim stoisku (Ambasady Chorwacji?) miałem przyjemność porozmawiać z miłym i oblatanym panem, który polecił mi parę różnych książek pod mój projekt Poznaję świat i podpowiedział źródła pozwalające mi lepiej poznać chorwacki, tak bym kiedyś mógł przeczytać tę chorwacką fanastykę, którą przywiozłem z wyjazdu do Rijeki.

Moim ulubionym stoiskiem było stoisko “Biblioróżnorodności” zrzeszajace Świadomych Wydawców. To grupa małych wydawców, pasjonatów książek, dla których ważne są książki i czytelnicy. Różnorodne książki, takie, które wydawcy uznali za ważne i potrzebne, a nie produkty marketingowe, które będą dobrze się sprzedawać. Serię noir wydawnictwa Claroscuro już znałem, recenzja Singapur Noir wkrótce. Serię ½ +½=∞ książek osób dwukulturowych Poławiaczy Pereł też już znałem. To ilustrowane książki dla dzieci i młodzieży w różnym wieku, napisane przez osoby będące w połowie Polakami, w połowie… Recenzja “Opowieści spod oliwnego drzewa” już wkrótce, ale mogę zdradzić, że warto przeczytać, nawet jak ma się więcej niż te 7-14 lat. Wydawnictwo Blue Bird zachwyciło mnie swoim ilustrowanym tomikiem haiku Be Haiku, i z tego co ptaszki ćwierkają, nie będzie to jedyna taka książka.

Wydawnictwo UJ pozytywnie mnie zaskoczyło. Dostałem rekomendację na parę książek beletrystycznych do moich projektów. Znalazły się książki i dla czytelników chcących tęczowych bohaterów i wątków, znalazły się książki pisane o swoich krajach przez lokalnych autorów, czyli spełniające moje wymogi do projektu Poznaję świat.

Narodowe Centrum Kultury miało księgę gości, w której można było wpisać tytuły (czy ogólniej rodzaje) czytanych książek. Niestety, byla to tylko akcja obliczona na aktywność targową – nie było żadnych planów wykorzystania tego bardziej długofalowo. A szkoda.

W paru miejscach pytałem o lektury dla czytelników LGBT+, wywołując popłoch wśród osób na stoiskach. Nie mieli mi zbyt wiele do zaoferowania, nawet takie tuzy jak Prószyński i spółka. Padło nazwisko Sarah Waters (to ta od kobieco-kobiecych romansów, jak Złodziejka) i Pauliny Młynarskiej – autorki książki Rebel. Faktycznie, zapowiadało się ciekawie gdy ją kartkowałem.

O książki pisane przez lokalnych autorów o swoich krajach ciężko było nawet na stoisku tematycznym z azjatyckimi książkami.

Prawie zostałem przekonany do czytników eksiążek, ale jednak na stoisku Pocketbooka okazało się, że nie obsługuje wszystkich języków, na których mi zależy. Nie zacznę korzystać z czytnika w najbliższym czasie. Zdecydowanie.

Warszawskie Targi Książki 2018: lokalizacja i organizacja

Powiedzmy sobie szczerze, Stadion Narodowy nie nadaje się do organizacji takich wydarzeń. Łatwiej było w tym roku oddychać, organizatorzy wzięli pod uwagę przynajmniej część problemów zgłaszanych przez uczestników wcześniejszych edycji, ale problemem jest rozłożenie targów. Kilka różnych pięter, konieczność chodzenia między różnymi końcami stadionu, korzystania z różnych wind i schodów, żeby dojść w interesujące miejsce.

Kiepsko oznaczone windy, stewardzi nie do końca orientujący się rozkładzie sal i przejść, przebijanie się albo przez tłum ludzi, albo przez płytę stadionu (nie jest to odpowiednie rozwiązanie dla wszystkich).

Wystarczyła chwila odpoczynku koło schodów na płytę, bym usłyszał narzekania kilku różnych osób na niebezpieczne schody. Acha, zostałem grzecznie poproszony o nie siedzenie na schodach, bo nie można. No świetnie, ale ja na tych schodach usiadłem bo już praktycznie padałem z nóg, a krzesła były odgrodzone taśmą. Najbliższe krzesła w zasięgu wzroku na których mogłem usiąść były po drugiej stronie płyty. Gdzie trzeba było przejść po tych niebezpiecznych schodach. Znowu ktoś nie pomyślał o uczestnikach targów.

Dla wydawnictw to lepiej jak autor jest na stoisku wydawnictwa, ale przynajmniej podpisywanie książek autorów gromadzących tłumy jak Pamuk, Zimbardo, i in. przydałoby się zorganizować w innym miejscu, bo przejść się nie daje. A jak koło siebie są dwaj popularni autorzy w podobnym czasie, to już tragedia. Na sensowne ustawienie się kolejkowiczów czekających pewnie i po godzinę, nie liczę.

Wchodziłem jako media, ale w sobotę przed południem gdy towarzyszyłem znajomej wejście dla publiczności szło całkiem sprawnie, kolejki nie były zbyt upierdliwe. Chociaż bez sensu było najpierw sprzedawanie biletów w kasach a potem czekanie w kolejce przed wejściem na sprawdzenie biletu i wydanie (lub nie bo zabrakło) opasek na rękę. Jakby nie można było od razu dostać w kasie opaski odpowiedniego koloru.

Warszawskie Targi Książki 2018: aplikacja

Mało osób o tym wiedziało, ale była aplikacja na telefony pomagająca w poruszaniu się po targach. W zamiarze pomagająca. Świetnie było mieć w jednym miejscu cały program (i zaznaczać to, czym jest się zainteresowanym), ale wyszukiwanie pozostawiało wiele do życzenia. Mapa też była “analogowa” – to po prostu było zdjęcie planu targów, bez możliwości wyszukiwania trasy czy odpowiednich punktów, jak w centrum handlowym chociażby. Jakbym chociaż mógł ustawić ręcznie numer stoiska i znaleźć najkrótszą trasę do planowanego wydarzenia, bardzo by mi to ułatwiło życie. Dobrze, że było, dzięki temu nie musiałem brać kolejnych papierków kiepsko, że było to nieprzemyślane i mało użyteczne.

Warszawskie Targi Książki 2018: podsumowanie

Targi przede wszystkim traktuję jako sposób na spotkanie z wydawcami, ewentualne uzupełnienie zbiorów, w następnej kolejności liczy się program spotkań. Mimo tak dużego natłoku programowego, i tak zazwyczaj dla mnie jest mało interesujących spotkań. Nie pierwszy raz najciekawsze dla mnie spotkania były robione z myślą o najmłodszych.

Chciałbym lepszych oznakowań i wykorzystania przestrzeni. Stadion Narodowy to kiepskie miejsce na targi, ale skoro już tam jest, warto by było skorzystać z sal zamiast upychać ludzi na korytarzach, gdzie tocza się rozmowy przechodniów i przebijają inne spotkania.

Czy pojawię się na kolejnych WTK? Prawdopodobnie tak. Bo pojawiam się co roku od czasów PKiN i nie wiem co (poza nieobecnością w Warszawie w tym czasie) musiało by się stać bym się nie pojawił. Znaczy wiem -organizatorzy (Murator, WTK, Stadion) musieli by zaprezentować podejście anty-LGBT, bo jak na mnie plują, to nie udaję, że deszcz pada. Czy warto się wybrać na WTK? Jeśli najważniejsza jest dla ciebie jakość programu, to jednak polecam Big Book Festival. Jeśli chcesz wiedzieć co w trawie piszczy i kupić taniej książki, WTK jest odpowiednim miejscem.