Site icon multikulturalny

Poznaję świat czyli jak uniknąć Anaruka “Srajto” chłopca z Grenlandii

Widok na kolorowe domki w mieście Tasiilaq na Grenlandii
Czas czytania: 3 min.

W ten weekend na moim wallu na FB wielokrotnie widziałem udostępniany z bloga Poznaj Grenlandię o tym kim był Anaruk, tytułowy bohater książki Anaruk chłopiec z Grenlandii Czesława Centkiewicza. Samą książkę pamiętam tylko z tytułu, nawet nie pamiętałem, że była przedstawiana jako reportaż. Poniżej, kilka słów, opierając się na opracowaniach innych osób.

Anaruk chłopiec z Grenlandii

Problem z tą książką nie dotyczy tylko błędnie zapisanego imienia chłopca. Książka – będąca lekturą szkolną – jest też szkodliwa z innych względów. Powiela narrację kolonizatorską, posiłkuje się klatkami z filmów stylizowanymi na zdjęcia reporterskie, no i te absurdy jak pałaszowanie mydła ze smakiem.

Cieszę się, że nie pamiętam tej książki. I na pewno nie mam zamiaru po nią sięgać. Ta książka poniekąd skupia w sobie rzeczy, których nie znoszę w książkach. Jest przeciwieństwem mojego podejścia do poznawania innych kultur. Tego podejścia, które leży u podstaw tego bloga i równie ważnego dla mnie projektu Poznaję świat.

Poznaję świat oczyma innych

Na początku sierpnia 2016 r. zdecydowałem, że mój głód innych kultur mogę zaspokoić tylko w jeden sposób – patrząc na świat oczyma innych. W 2016 byłem już zarówno po studiach kulturoznawczych (orientalistycznych) jak i po doświadczeniu jako ekspat w największym kraju muzułmańskim.

Gdy mieszkałem w Indonezji, w małym mieście, gdzie europejscy turyści byli rzadkością (a ja specjalnie zamieszkałem w miejscu gdzie byłem jedynym Europejczykiem w promieniu kilku kilometrów), zobaczyłem jak bardzo byłem uprzywilejowany jako “obcy”. Nawet jeśli ten biały (albo biała) mieszkali i pracowali wśród Indonezyjczyków, jadali w tych samych miejscach, ich pozycja – niezależnie od płci – była inna.

Wychowując się w jednej kulturze albo jednym miejscu a potem przenosząc się w inne przenosimy ze sobą swoje przyzwyczajenia i zwyczaje. Gdy opowiadałem mojej rodzinie i znajomym o ceramicznej dziurze w podłodze nad którą się kucało, o czerpaniu wody z kubła do spłukiwania, o braku ciepłej wody, o braku kuchenki i lodówki, łapali się za głowy i lamentowali, że mieszkam w slumsach. Nie mieszkałem. Miałem pokój z łazienką w nowej stancji. Nie chciałem płacić za luksusy, które u nas są postrzegane jako standard.

Gdy zaczynałem projekt wiedziałem, że nie będę żyć tysiącem żyć i poznawać innych punktów widzenia, jeśli o życiu innych będę się uczyć ze słyszenia z drugiej albo trzeciej ręki. Dlatego w końcu się zmobilizowałem i od kilku lat szukam historii – zarówno książkowych i komiksowych ale też filmowych i serialowych, które opowiadają historie z lokalnego punktu widzenia.

Niezależnie czy szukasz innego punktu widzenia jako pisarz/pisarka czy jako czytelnik/czytelniczka, mam dla Ciebie kilka porad jak uniknąć Anaruka “Srajto”.

Jak uniknąć Anaruka “Srajto” pisząc książkę?

Warto pamiętać o kilku zasadach:

Jak uniknąć Anaruka “Srajto” czytając książkę?

Tutaj sprawa jest o wiele łatwiejsza.

Jeśli szukasz inspiracji, zajrzyj na moją listę poznanych historii w ramach projektu Poznaję świat.

Miłego poznawania świata!

 

 

PS. W nagłówku zdjęcie grenlandzkiego miasta Tasiilaq autorstwa Bernda Hildebrandta pochodzące z Pixabay

Exit mobile version