Poznaję świat czyli jak uniknąć Anaruka “Srajto” chłopca z Grenlandii

Poznaję świat czyli jak uniknąć Anaruka “Srajto” chłopca z Grenlandii

04.11.2019 2 przez multikulturalny
Czas czytania: 3 min.

W ten weekend na moim wallu na FB wielokrotnie widziałem udostępniany z bloga Poznaj Grenlandię o tym kim był Anaruk, tytułowy bohater książki Anaruk chłopiec z Grenlandii Czesława Centkiewicza. Samą książkę pamiętam tylko z tytułu, nawet nie pamiętałem, że była przedstawiana jako reportaż. Poniżej, kilka słów, opierając się na opracowaniach innych osób.

Anaruk chłopiec z Grenlandii

Problem z tą książką nie dotyczy tylko błędnie zapisanego imienia chłopca. Książka – będąca lekturą szkolną – jest też szkodliwa z innych względów. Powiela narrację kolonizatorską, posiłkuje się klatkami z filmów stylizowanymi na zdjęcia reporterskie, no i te absurdy jak pałaszowanie mydła ze smakiem.

Cieszę się, że nie pamiętam tej książki. I na pewno nie mam zamiaru po nią sięgać. Ta książka poniekąd skupia w sobie rzeczy, których nie znoszę w książkach. Jest przeciwieństwem mojego podejścia do poznawania innych kultur. Tego podejścia, które leży u podstaw tego bloga i równie ważnego dla mnie projektu Poznaję świat.

Poznaję świat oczyma innych

Na początku sierpnia 2016 r. zdecydowałem, że mój głód innych kultur mogę zaspokoić tylko w jeden sposób – patrząc na świat oczyma innych. W 2016 byłem już zarówno po studiach kulturoznawczych (orientalistycznych) jak i po doświadczeniu jako ekspat w największym kraju muzułmańskim.

Gdy mieszkałem w Indonezji, w małym mieście, gdzie europejscy turyści byli rzadkością (a ja specjalnie zamieszkałem w miejscu gdzie byłem jedynym Europejczykiem w promieniu kilku kilometrów), zobaczyłem jak bardzo byłem uprzywilejowany jako “obcy”. Nawet jeśli ten biały (albo biała) mieszkali i pracowali wśród Indonezyjczyków, jadali w tych samych miejscach, ich pozycja – niezależnie od płci – była inna.

Wychowując się w jednej kulturze albo jednym miejscu a potem przenosząc się w inne przenosimy ze sobą swoje przyzwyczajenia i zwyczaje. Gdy opowiadałem mojej rodzinie i znajomym o ceramicznej dziurze w podłodze nad którą się kucało, o czerpaniu wody z kubła do spłukiwania, o braku ciepłej wody, o braku kuchenki i lodówki, łapali się za głowy i lamentowali, że mieszkam w slumsach. Nie mieszkałem. Miałem pokój z łazienką w nowej stancji. Nie chciałem płacić za luksusy, które u nas są postrzegane jako standard.

Gdy zaczynałem projekt wiedziałem, że nie będę żyć tysiącem żyć i poznawać innych punktów widzenia, jeśli o życiu innych będę się uczyć ze słyszenia z drugiej albo trzeciej ręki. Dlatego w końcu się zmobilizowałem i od kilku lat szukam historii – zarówno książkowych i komiksowych ale też filmowych i serialowych, które opowiadają historie z lokalnego punktu widzenia.

Niezależnie czy szukasz innego punktu widzenia jako pisarz/pisarka czy jako czytelnik/czytelniczka, mam dla Ciebie kilka porad jak uniknąć Anaruka “Srajto”.

Jak uniknąć Anaruka “Srajto” pisząc książkę?

Warto pamiętać o kilku zasadach:

  • Porządny research to podstawa. W większości przypadków porządny research odbywa się na podstawie bibliografii przedmiotu. Artykuł w Wikipedii może posłużyć najwyżej za podpowiedź źródeł czy słów kluczowych gdy dopiero zaczynasz zagłębianie się w temat.
  • Jeśli piszesz o jakiejś grupie mniejszościowej (np. jednym z bohaterów będzie protestant, osoba LGBT+) poznaj źródła wewnętrzne – skierowane od osób z grupy do osób z grupy. Albo poznaj #ownvoices historie, których główni bohaterowie i autorzy pochodzą z tej samej grupy mniejszościowej (np. osoba z autyzmem pisze o bohaterze z autyzmem). To ten inny punkt widzenia. Jeśli piszesz o innym kraju, przeczytaj literaturę lub poznaj firmy skierowane na rynek wewnętrzny.
  • Poznaj język grupy, która opisujesz. Niezależnie czy to slang, dialekt czy inny język. Jeśli chcesz zrobić reportaż z zagranicy, przed wyjazdem opanuj język na tyle by móc sie porozumiewać z lokalsami. Znajomość lokalnego języka otwiera przed Tobą zupełnie inne doświadczenia. Przynajmniej nie zbłaźnisz się jak pewna znana podróżniczka która chwaliła się nieznajomością podstaw japońskiego witając Japończyków “Ohayo gozaimasen” (pl. dzień niedobry) i narzekała w książce, że nikt jej nie odpowiadał.
  • Postaraj się znaleźć sensitivity readers czyli osoby z danej grupy, które wyłapią nieścisłości, kalki i których uwagi urealnią twoje postacie lub sytuacje. Najlepiej więcej niż 1, bo żadna grupa nie jest monolitem a jej członkowie mają różne punkty widzenia czy doświadczenia.
  • W razie wątpliwości – pytaj. Na przykład na Quorze. To ekspercki portal pytań i odpowiedzi, gdzie możesz zadać pytania zarówno o fizykę, historię kraju, czy o to za ile można się utrzymać w jakimś mieście świata.

Jak uniknąć Anaruka “Srajto” czytając książkę?

Tutaj sprawa jest o wiele łatwiejsza.

  • Zapomnij o lekturach typu “potomkowie kolonizatorów jadą w egzotyczne miejsce i opisują potomków skolonizowanych”. To lektury w stylu “Jedz, módl się i kochaj”. Albo filmy w stylu “Ostatni samuraj”.
  • Sięgaj po historie stworzone przez lokalnych twórców. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś o Japonii, nie musisz sięgać po filmy Akiry Kurosawy (ale polecam!). Możesz sięgnąć po anime czy jakiś serial. Jeśli będziesz pamiętać o tym, że to fabuły i mają tyle wspólnego z rzeczywistością co Doktor House ze szpitalem, to można sporo się z nich dowiedzieć. No chyba, że akurat sięgniesz po dokument.
  • Dokument dokumentowi nierówny. Pamiętaj, że inny punkt widzenia będzie miał na historię II Wojny Świata Polak, a inny Niemiec czy Japończyk. Niemiec robiący dokument o wojnie w Polsce będzie miał inne spojrzenie na nią niż Polak.
  • Najlepiej sięgnij po historie tworzone na rynek lokalny. Pewnie będą się cieszyć mniejsza popularnością w Polsce/Europie/na Zachodzie, ale więcej się z nich dowiesz. Nie wszystkie z nich są dostępne po polsku czy po angielsku, ale jest ich sporo. W miarę możliwości zobacz, które zdobyły lokalne nagrody.

Jeśli szukasz inspiracji, zajrzyj na moją listę poznanych historii w ramach projektu Poznaję świat.

Miłego poznawania świata!

 

 

PS. W nagłówku zdjęcie grenlandzkiego miasta Tasiilaq autorstwa Bernda Hildebrandta pochodzące z Pixabay