Kapitularz 2019 relacja z łódzkiego konwentu fantastyki

Kapitularz 2019 relacja z łódzkiego konwentu fantastyki

14.09.2019 0 przez multikulturalny
Czas czytania: 3 min.

Pierwszy weekend września tradycyjnie spędziłem w Łodzi na konwencie fantastycznym Kapitularz. O tym, czym jest konwent fantastyczny pisałem szerzej przy okazji zeszłorocznej relacji z Kapitularza. W skrócie, to festiwal robiony przez fanów dla fanów (szeroko rozumianej) fantastyki. Jak wypadł tegoroczny Kapitularz?

Kapitularz 2019 – program

Program Kapitularza jak zwykle podzielony był na bloki (w osobnych salach), gdzie odbywały się prelekcje, dyskusje lub warsztaty. Nie wszyskie dotyczyły bezpośrednio fantastyki, niektóre dotyczyły rzeczy pojawiających się w fantastyce.

I tak w bloku naukowym można było posłuchać np. o roli science fiction w tworzeniu innowacyjnego społeczeństwa, satelitach lub wpływowych kobietach w historii Chin. W bloku dyskusyjnym można było włączyć się w dyskusję z zaproszonymi goścmi m.in. o zmianach w sposobie pokazywania lotów kosmicznych czy o szkole. Blok okołohistoryczny obfitował w perełki np. o wojsku rzymskim, o rodzimowierstwie oczyma współczesnego wyznawcy – a raczej oczyma kapłanki.

W bloku popkultury można było posłuchać o fantastyce azjatyckiej i afrykańskiej (to ja) lub posłuchać i zobaczyć jak twórcy popkultury podchodzą do jakiegoś zagadnienia tematycznego. Blok serialowo-filmowy poza pokazami filmów obfitował też w perełki prelegencje takie jak klasyczny serial Babilon 5 (dziś w dużej mierze zapomniany) czy ekranizacje prozy Stefana Grabińskiego. Blok Star Wars na wszelkich konwentach omijam z daleka, o blokach konkursowych zazwyczaj zapominam, na blok warsztatowy rzadko chodzę, tak samo jak i na mangowy, chociaż w tym przypadku raczej dlatego, że ciężko mnie czymś zaskoczyć. No i oczywiście w programie były jeszcze sesje RPG i LARPy, ale jako, że wyjazd na konwent zazwyczaj łączę z nadrabianiem spotkań towarzyskich, to często w tym nie uczestniczę.

Poza tym były sowy, kowale i kaletnik. Pod ich czujnym można było spróbować swoich sił w wytwarzaniu przedmiotów lub zapozować do zdjęcia z drapieżnym ptakiem.

Kapitularz 2019 – relacja

Nie byłem w stanie dotrzeć na konwent w piątek, więc parę ciekawych atrakcji mnie ominęło. W sobotę poza moimi prelekcjami głównie albo rozmawiałem ze spotkanymi na konwnecie znajomymi, albo oglądałem stoiska wystawców. Najciekawsze rzeczy były albo w trakcie moich prelekcji albo musiałbym za długo czekać.

Czy osoba bez znajomych mogła coś robić, jeśli nie było ciekawych prelekcji? Tak, mogła iść chociaż pograć w stare gry albo dołączyć do szybkiej sesji RPG na godzinę. Ale ja zawinąłem się na inne spotkania towarzyskie na mieście.

W niedzielę byłem bardziej aktywny na panelach. Nawet na nudnym panelu o postapokalipsie przed Metro 2033 Bartka Biedrzyckiego (recenzowałem jego Stacja Nowy Świat) padło parę fajnych tytułów. Muzykę Marie, postapokaliptyczny komiks z Japonii, który wcale nie wygląda jak stereotypowa postapokalipsa, znam i polecam. O anglosaskiej powieści Ostatni brzeg, wydanej w 1957 r. słyszałem, ale nie czytałem. Jeśli kiedyś będzie mi się nudzić, to pewnie sięgnę po to. Ale wcześniej na pewno bardziej mnie będzie interesować sięgnięcie po aborygeńską fantastykę The Legend of Ashala Wolf. Listonosza (z 1958 r.) nie kojarzę, ale mimo ciekawych kwestii poruszonych w powieści, jest to bardzo blisko końca listy moich priorytetów. Pewnie szybciej przeczytam Sotnie Łysego Iwanki, polską powieść o kozakach w postapokaliptycznym świecie XXIII w.

Spróbowałem kuchni Wikingów. Przez cały weekend gotowała się w kociolku przed wydziałem na którym gościł Kapitularz. Za cenę 5 zł można było spróbować akurat przyrządzanych potrawych. Zmieniały się co jakiś czas, akurat kiepsko trafiłem na zupy, za którymi nie przepadam zbytnio. Ale innym smakowało.

https://www.facebook.com/Kapitularz/photos/pcb.513115582772357/1311379045691276/?type=3&theater

Prelekcja Zuzanny Wnuk o wpływowych Chinkach była genialna! Generałki, piratka, ambitna cesarzowa i inne ciekawe kobiety. Co to ma wspólnego z fantastyką? Np. to, że mogą występować jako bohaterki fantastyczne (np. pierwowzór Mulan) lub popkulturowe. I występują, choć niekoniecznie w zachodniej popkulturze.

Na prelekcji Bartka Sztobryna o komiksie Dzikuski mnie nie było, ale sam komiks zakupiłem na Kapitularzu i wkrótce przeczytam.

Miałem okazję być na ekskluzywnym panelu – specjalnie dla mnie – prowadzonym przez Annę Łagan już pod sam koniec konwentu. Prelekcjo-dyskusja dotyczyła rozczłonkowywania robotów i androidów w popkulturze. Na różnych przykładach – głównie z USA i Japonii przedstawiła w ciekawy sposób podejście twórców oraz cenzury do przemocy spotykającej roboty i androidy. Oczywiście w pewnym momencie dyskusja musiała zejść na tematy doliny niesamowitości – ten temat zawsze jest dla mnie niesamowity. A dyskusja zainspirowała mnie do różnych przemyśleń, które może wkrótce przybiorą formę materialną albo na blogu albo na kolejnych konwentach w formie prelekcji lub warsztatów.

Czy warto wybrać się na Kapitularz 2020?

Czy podobało mi się na tegorocznym Kapitularzu? Oczywiście! Lubię ten konwent, ma taki lekki, relaksacyjny klimat. To jedno z wydarzeń na których staram się bywać co roku. Polecam w ciemno w przyszłym roku, także osobom, które nie są do końca przekonane do fantastyki. To świetna okazja by zobaczyć jak bardzo różnorodna jest fantastyka i jak wiele można z niej wyciągnąć.

P.S. Dziękuję organizatorom (Smoku!), obsłudze za organizację i ogarnięcie oraz wszystkim współdyskutantom z którymi ciekawie spędziłem czas na konwencie. Powodzenia!